Rano ciemno jak w środku listopada, koło południa słonko nieśmiało prześwituje między chmurami jakby marzec się czaił za oknem. Po południu kwiecień/ wrzesień, a wieczorem z kolei wiatr dmucha jak w czasie październikowych wichur. No nie jestem do końca przekonana, że to styczeń... Jakoś nie mogę sama siebie przekonać. Jedynie kalendarz- zdzierak potwierdza ten stan rzeczy. Właśnie, lubicie kalendarze- zdzieraki? Ja uwielbiam. Lubię "usuwać kolejne dni z życia" patrząc jak stosik kartek na ścianie robi się coraz cieńszy i cieńszy. Kupuję zawsze najtańsze jakie znajdę, takie tandetnie wydane na najtańszym papierze, z bzdurnymi treściami na odwrocie strony. Czasem można w nich jednak znaleźć prawdziwe perełki. W tym roku miałam kalendarz, w którym co miesiąc były "przypomnienia okołodomowe"- czyli wskazówki co wokół domu zrobić należy, sprzed 100 lat. Obok nigdy nie wykorzystywanych przepisów kulinarnych, lub nieśmiertelnych dobrych rad na maseczki z ogórka i płatków owsianych można czasem znaleźć coś co nas zachwyci, rozśmieszy, lub wzruszy. Dla mnie to trochę jak pudełko z czekoladkami Foresta Gump'a- nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień.
Kupujcie kalendarze zdziaraki- mimo swych tandetnych często treści mają w sobie moc :]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz