jak większość pewnie...
Z informacji niezbędnych i może niektórych interesujących: nie mam choinki na święta. Zazwyczaj starałam się mieć chociaż ekoinkę-czyli drzewko wkopywane później w ziemię. Ozdoby ze słomy, jabłka, orzechy; wstązki są jedynym odstępstem od "natury" (informuję przy okazji, że nie jestem "szalonym" ekologiem. Używam torebek foliowych, zużywam prąd- często w nadmiarze, zjadam zwierzęta("dużo bardziej rzadko kwiaty")...
Jednak wracając do drzewek: większość niby doniczkowych choinek ma niestety tak pocięte korzenie, aby wcisnąć ją do doniczki, ze nie da się uratować mimo wszelkich strań... Tak więc w tym roku wracając do "korzeni" mamy podłaźniczkę :]
I jeszcze tylko jedno... no muszę się "pochwalić" (i wiem, jestem czasem infantylna, ale uwielbiam takie prezenty)
mimo że kapcie są niezbyt praktyczne przy "lataniu" dom-dwór-dwór-dom to i tak je uwielbiam :] Dzięki braciszku :]
Ps. A o prezencie od małż-onka będzie osobny post, bo się należy :]
Wesołych
Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz