sobota, 1 czerwca 2013

Nietoperze i reszta ferajny

Nasza działka, a nawet dom tętnią życiem... I nie mam wcale na myśli tego, że my żyjemy w pędzie, czy też, że odwiedza nas jakaś obłędna liczba gości. Po prostu gdzie się nie obejrzę coś się przemieszcza, pełza, porusza, podskakuje, fruwa, kwili, świergoli, brzęczy i buczy. Wiosna jest bardzo pracowitą porą roku dla naszych "współmieszkańców". Na większość przyznam szczerze nie zwracam już większej uwagi, ale niektórzy potrafią wzbudzić zainteresowanie. Ostatnio natknęłam się po raz pierwszy na jednego z owadzich gigantów- oleicę krówkę. Prześliczna- spójrzcie sami:


Poza owadami mamy też większych lokatorów i to zadomowionych od zeszłego roku. Na strychu mianowicie siedzą nietoperze- sztuk trzy. Mieszkają gdzieś między dachówkami a stropem i zupełnie nie mamy pomysłu co z tym fantem zrobić. W zasadzie nie są uciążliwe (poza tym, że tupią i krzyczą, gdy wracają z kolacji, a odbywa się to zazwyczaj koło 1.00-2.00 w nocy...) jednak obawiamy się o stan ich "gniazdka", czyli naszego dachu...
Ma ktoś pomysł na humanitarne wysiedlenie nietoperzy?




To Stefan jeden z dzikich lokatorów.

W tym roku zalęgły się nam w dziurze pod belką także kwiczoły. Mam nadzieję, że uda mi się wypatrzeć przed psami naukę latania, bo inaczej maluchy mogą źle skończyć... W zezłym roku jeden cudem uniknął niechybnej śmierci w paszczy Brega.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz