wtorek, 2 kwietnia 2013

Kto ukradł wiosnę i choinki wielkanocne

Jest kwiecień... Od dwóch tygodni mamy kalendarzową i astronomiczną wiosnę... To tak dla przypomnienia, gdyby ktoś zapomniał, bo ja powoli zapominam. Oglądaliście "Dzień świstaka"? Mam wrażenie, że ja właśnie utknęłam w takim dniu. Gdyy nie to, że inni utwierdzają mnie w tym, że dni jednak biegną jeden za drugim naprawdę zaczęłabym podejrzewać, że tkwię w pętli czasowej. Co rano śnieg, odśnieżanie, odkopywanie się. P południu snieg, odśnieżanie... i tak w kółko. Jeśli tylko coś stopnieje, to zaraz nasypie na nowo. Oszaleć idzie. Odwołuję swoje stwierdzenie, że może zaczynam lubić zimę. Nie, nie i jeszce raz nie! Nie cierpię zimy! Mam dość zimy! I gdyby nie to, że wręcz odrażające jest dla mnie przeklinanie i wulgaryzmy publiczne całym sercem poparłabym akcję "zimo wy..."Jak na razie tylko iglaki wyrażają zadowolenie z zimy, choć nieme to jak dla mnie dość sugestywne :] A jeśli już o iglakach mowa... Zazwyczaj choinkę ma się na Boże Narodzenie. Ja nie miałam- zastąpiłą ją dumnie podłaźniczka :] Jednakże aby tradycji stało się zadość, to choinka pojawiła się na Wielkanoc. Może nie jestem jedyną osobą na świecie mającą choinkę na Wielkanoć, ale podejrzewam, że naprawdę jedną z nielicznych, które miały trzy... Przez krótki moment przenmknęło mi nawet przez myśl, czy bombek, łańcuchów i świtełek by nie wyjąć- zwłaszcza uwzględniając aurę, lub też obwiesić je jajkami. W końcu jednak zostawiłam je w spokoju. A skąd choinki? Ano przez tę zimę paskudną. Od grudnia stoją i czekają na wkopanie. Na razie nie ma na to szans, a drzewka tak się zadomowiły, że świeże pędy puszczają... A pomijając uśmiechnięte iglaki, to jedyną "osobą" tolerującą jeszce zimę jest Mała Mi. Czasem wydaje się nawet szczęśliwa.

1 komentarz:

  1. he,he ja też miałam choinę jeszcze ze świąt na święta, ale jedną.

    OdpowiedzUsuń