czwartek, 28 lutego 2013

No i po wiośnie...

Tak miło było jeszce wczoraj... A dzisiaj znowu podła Pani Zima daje o sobie znać. Nieby nie jest mroźno, niby słońce świci, ale wiatr przenika na wskroś, bryły lodu zawalają drogi, a na ulicy tylko koleiny jak tor saneczkowy dla samochodu wykute w zmarzniętym śniegu. Wesoło jest, gdy ktoś jedzie z naprzeciwka- manewrowanie, kombinowanie, żeby wydobyć się z kolein i wyminąć. Niefajnie, niefajnie mówiąc potocznie... Trzeba będzie napalić dzisiaj w kominku, żeby chociaż wrażenie ciepełka i przytulności stworzyć. Wtedy zima nie wydaje się taka straszno- paskudna i mroźno- zimna. A u nas nawet ślimak (jeden się ostał neistety) tęskni za wiosną i strajk urządził. Zabudował wejście do domku i słodko śpi sobie. Czeka na lato i spacerki, takie jak ten :]

środa, 27 lutego 2013

Przed-przedwiośnie

Dla mnie zima, zima, zima. Ostatnio tylko odśnieżam, przerzucam zwały śniegu itp. Wczoraj w pracy natomiast koleżanka powiedziała do mnie: "Czujesz tę wiosnę? Ptaszki śpiewają, powietrze świeże, wiosna, wiosna idzie!" Uwzględniając ponad metrowe zaspy zalegające w moim ogrodzie i rozgrzane do czerwoności od pracy szufle popukałam się tylko wymownie w czoło. A dzisiaj... W środku nocy, czyli chwilę po 6.00 rano znalazłam na podjeździe gąsienicę. Biedniusia pełzała po śniegu, ale wyglądała całkiem żywotnie. Zresztą, zniknęła gdzieś w ciągu dnia mimo że przeniosłam ją do doniczki (mam tylko nadzieję, że nie pożywiła się nią jakaś łakoma sikorka). Popołudniu z dzieciakami znaleźliśmy na szkolnym parapecie biedronkę- napojona wodą z cukrem wyglądała na całkiem zadowoloną. A po powrocie do domu ujrzałam uroczego "mucha" siedzącego radośnie na ganku... To może jednak wiosna, wiosna? Oby, oby :]

poniedziałek, 18 lutego 2013

Wariacje- fiksacje i znikanie :]

Sama nie wiem od czego zacząć... Od przepraszam chyba :] tych nielicznych, co tu zaglądają. Wytłumaczyć należałoby się... Otóż... Wpadłam, wsiąkłam, uzależniłam się przez ostatni miesiąc. Nie mogłam racjonalnie rozplanować czasu, ogarnąć się za wszystkim. Moje realne życie chwilowo zostało zawieszone/ zatrzymane. Czynności "domowe" wykonywane mechanicznie i bezmyślnie :] Dobrze, dobrze już tłumaczę. Otóż wpadłam w "LOSTów". Z reguły nie lubię oglądać seriali w TV, bo dostaję szału czekając na kolejny odcinek jeśli serial jest dobry. Z kolei kiedy dostaję jakieś w serii do obejrzenia, to właśnie tak się to kończy... Wsiąkam :] Niecierpliwa jestem. Problem z LOSTami był taki, że miałam wsyztskie 6 serii... No to sobie przemnóżcie 130 odcinków razy średni 43 minuty... No nie było szans... (A serial polecam, choć niedosyt odczuwam po obejrzeniu całości.) I to tyle gwoli wytłumaczenia się :] Poza tym nic ciekawego, jak to się mówi. Zima, zima, więc w ogrodzie i domu spokojnie. No, MAłą Mi obchodziłą dwa dni temu "rocznicę pobytu w dobrym domu". Chyba jest szczęśliwa. A tak spóźnione- walentynkowo: Takie nam przyroda prezenty robi :] Ps. A teraz zaczęłam "Elelventh hour"... Ps2. Na szczęście mam tylko jeden sezon. Ps3. Mam nadzieję, że będę tu szyciej niż za kolejny miesiąc :] Ps4. Pozdrawiam serdecznie, śnieżnie, zimowo i z faflunami wtulonymi w plecy :] Do podczytania.